-
Dlaczego nie ma nowych samochodów?
Niedobory półprzewodników sprawiły, że przemysł motoryzacyjny wciąż zmaga się z problemami dotyczącymi produkcji. Ponadto według prognoz ceny samochodów znowu pójdą w górę. Wyprzedaż rocznika nie odbędzie się, a osoby czekające na nowe samochody muszą uzbroić się w cierpliwość.
Wyprzedaży roczników w tym roku nie będzie
Sektor motoryzacyjny od wielu miesięcy zmaga się z mniejszą podażą. Problemów należy upatrywać w niskiej dostępności półprzewodników. Fabryki nie są w stanie zapewnić liczby samochodów zaspokajających popyt na rynku. Dariusz Balcerzak z Instytutu Samar w wywiadzie dla PAP powiedział:
Tradycyjnie ostatni kwartał roku to okres wzrostu zakupów samochodowych. Jednak w tym roku sprzedaż aut w październiku była niższa niż w czerwcu, lipcu czy sierpniu.
W związku z ograniczeniami w łańcuchach dostaw, produkcja niektórych modeli została zminimalizowana, innych zaś – całkowicie zatrzymana do odwołania. Wydłuża się również czas oczekiwania na nowy samochód. Obecnie wynosi on od sześciu do dziewięciu miesięcy, a w skrajnych przypadkach nawet rok. Konsumenci „wyczyścili” więc zapasy dealerów, przez co nie będzie w tym roku tradycyjnej wyprzedaży rocznika.
Jacek Opala, ekspert Polskiej Izby Motoryzacji, ocenił:
Zalegających samochodów na placach dilerów właściwie nie ma, a galopujący popyt nie sprzyja polityce dużych upustów cenowych.
Sytuacja na rynku wtórnym a wyprzedaż rocznika
Sytuacja na rynku pierwotnym przekłada się na rynek wtórny. Konsumenci, którzy nie chcą czekać na samochód na zamówienie, decydują się na zakup używanego pojazdu. Wzrost zainteresowania samochodami z drugiej ręki przekłada się na wzrost ich ceny.
Zobacz także: Tomasz Bęben: Polska motoryzacja częściami stoi
Podobnie sytuacja wygląda w przedsiębiorstwach. W związku z wydłużonym czasem oczekiwania na nowe pojazdy, większość firm decyduje się na wydłużenie okresu eksploatacji własnej floty. To wpływa także na mniejszą podaż samochodów na rynku i ograniczoną dostępność w przypadku mikroprzedsiębiorców. Analitycy rynku motoryzacyjnego podają, że opóźnienia potrwają do połowy przyszłego roku. Sytuacja powinna unormować się dopiero w 2023 roku.
-
Kary za brak OC w 2022 roku
Kary za brak ubezpieczenia są coraz wyższe. Nic w tym dziwnego, skoro podstawą do wyliczenia wysokości kar jest pensja minimalna, a ta również rośnie z roku na rok – i to w błyskawicznym tempie. Już w 2021 roku kierowcy muszą sporo płacić za brak OC. Jak będzie w 2022 roku?
Szanse na uniknięcie kary za brak OC są niewielkie
Wyszukiwaniem i wykrywaniem kierowców, którzy jeżdżą samochodem bez ważnego ubezpieczenia OC, zajmuje się w Polsce Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Dane, przygotowywane przez UFG, jednoznacznie wskazują na to, że wykrywalność jest bardzo wysoka. Tak naprawdę Fundusz nie ma żadnych problemów z namierzaniem kierowców, którzy nie wykupili OC – nawet jeśli przerwa w braku OC jest niewielka i wynosi jeden lub dwa dni. Dzieje się tak za sprawą specjalistycznych systemów, z których korzysta UFG. Jeśli tylko kierowca nie opłaci OC w terminie, system wysyła specjalne powiadomienie – na tej podstawie USG wystawia stosowny mandat. Właśnie dlatego nie warto decydować się na rezygnowanie z zakupu OC w terminie – szansa na uniknięcie wysokiego mandatu jest znikoma.
Kary za brak OC w 2021 roku – ile wynoszą?
Na początku 2021 roku w mediach pojawiło się mnóstwo informacji na temat tego, że kary za brak OC wzrosną. Nie było to zaskoczeniem, ponieważ mandaty za brak OC rosną już od kilku lat, jednak w 2021 roku wzrost ten był szczególnie drastyczny. Jakie są kary za brak OC w 2021 roku? To zależy od rodzaju pojazdu, a także od tego, jak długo trwa przerwa w ubezpieczeniu. W przypadku samochodów osobowych wygląda to następująco:
- brak OC do trzech dni – kara w wysokości 1120 zł,
- brak OC od 4 do 14 dni – kara to 2800 zł,
- brak OC powyżej 14 dni – kara w wysokości aż 5600 zł.
Widać więc, że kary są bardzo wysokie – szczególnie jeśli kierowca nie wykupi ubezpieczenia OC przez okres dłuższy, niż 14 dni.
Jakie będą kary za brak OC w 2022 roku?
Wraz z początkiem 2022 roku kary za brak OC wzrosną po raz kolejny. Ile zapłacą zapominalscy kierowcy? Od początku kolejnego roku pensja minimalna wzrośnie do 3010 zł. Oznacza to, że kary za brak OC również będą wyższe.
- brak OC do trzech dni – kara w wysokości 1200 zł,
- brak OC od 4 do 14 dni – kara to 3000 zł,
- brak OC powyżej 14 dni – kara w wysokości aż 6000 zł.
Są to jednak przewidywania. Zgodnie z przepisami kara za brak OC nie może być wyższa niż dwukrotność pensji minimalnej. O tym, jakie dokładnie będą kary za brak OC w 2022 roku, przekonamy się pewnie na przełomie grudnia 2021 i stycznia 2022 roku. Należy jednak przygotować się na to, że kara za brak OC przez okres dłuższy niż 14 dni może wynosić 6000 zł lub więcej.
Podsumowanie
Każdemu kierowcy od czasu do czasu może zdarzyć się o czym zapomnieć. Jeżeli jednak zapomni on o wykupieniu ubezpieczenia OC w terminie, konsekwencje mogą być bardzo poważne. Warto więc pamiętać o tym, aby kupić polisę w terminie – tym bardziej, że dzięki możliwości skorzystania z kalkulatora OC, zakup OC nie musi być tak dużym obciążeniem dla budżetu.
-
Peugeot zwiększy zasięg samochodów elektrycznych e-208 i e-2008
Niska autonomia samochodu elektrycznego wciąż jest wymieniana jako jeden z problemów przed upowszechnieniem elektromobilności. Widzi to także marka Peugeot, który wprowadzi do modeli e-208 i e-2008 kilka ulepszeń poprawiających zasięg.
W 2024 roku Peugeot e-208 i e-2008 przejdą face lifting, ale zanim to nastąpi francuska marka przygotowała aktualizacje, które mają wydłużyć zasięg obu modeli. Aktualnie według cyklu WLTP miejski hatchback potrafi przejechać 340 km a crossover 310 km. E-208 uzyska od 15 do 22 km a e-2008 od 10 do 25 km dodatkowej autonomii. Pojazdy, które zjechały już z linii montażowej, nie skorzystają z ulepszeń ponieważ nie chodzi tu tylko o aktualizację oprogramowania. Peugeot wprowadzi zmiany do egzemplarzy produkowanych od grudnia tego roku.
Peugeot e-208 i e-2008 są napędzane tym samym silnikiem elektrycznym o mocy 136 KM, który czerpie energię z akumulatora o pojemności brutto 50 kWh. Użyteczna pojemność wynosi 46,2 kWh. Peugeot wprowadzi ulepszenia do przekładni pojazdów, aby uzyskać bardziej optymalną pracę silnika. W samochodach znajdzie się również nowy czujnik wilgotności i nowa wersja oprogramowania sterującego klimatyzacją. Zmiany wpłyną na wydajniejsze zarządzanie ogrzewaniem kabiny.
Poprawki przyniosą korzyści zwłaszcza w chłodniejsze dni, kiedy spadek autonomii jest znacznie bardziej zauważalny niż przy wysokich temperaturach. W zależności od wersji, producent spod znaku lwa zastosuje również opony o niskich oporach toczenia, które przyczynią się do zmniejszenia zużycia energii.
-
Dacia Jogger otrzyma nowy napęd hybrydowy 1.8 E-Tech
Nowa Dacia Jogger otrzyma nowy napęd hybrydowy 1.8 E-Tech, który będzie ewolucją układu stosowanego w modelach Captur i Megane.
Podczas debiutu Joggera, Dacia zapowiedziała, że nowy model otrzyma napęd hybrydowy oparty na silniku benzynowym 1.6, który znamy z gamy Renault. Plany uległy małej zmianie. Koncern pracuje nad nowym, bardziej wydajnym układem z silnikiem o pojemności 1,8 litra. Gilles le Borgne, dyrektor inżynierii Grupy Renault potwierdził francuskiemu magazynowi L’argus, że już za dwa lata napęd znajdzie się w ofercie Dacii Jogger, zamiast wersji 1.6.
Zwiększenie pojemności silnika oraz mocy umożliwi przejście na cykl Atkinsona, który stosuje w swoich samochodach Toyota. Pierwotnie cykl miał otrzymać również silnik 1.6 E-Tech, ale inżynierowie zmienili zdanie z powodu braku mocy i limitów środowiskowych wynikających z normy Euro6 d-full.
Dacia Jogger nie będzie jedynym modelem producenta, który otrzyma nowy napęd. Z układu 1.8 E-Tech skorzysta również nowa generacja Dustera oraz Bigster, który zadebiutuje w 2025 roku. Do swojego portfolio wdroży hybrydę także marka Renault. Pozostaje jeszcze kwestia ceny. Grupa Renault pracuje nad optymalizacją kosztów, aby układ nie był zbyt drogi dla klientów rumuńskiego producenta, ale nie zmienia to faktu, że wersja E-Tech, zajmie miejsce na szczycie cennika.Do tej pory poznaliśmy jedynie cenę Dacii Jogger w Niemczech. Samochód kosztuje u naszych zachodnich sąsiadów 13.990 euro (ok. 64 tys. zł). Wersja 7-miejscowa to wydatek minimum 14.790 euro (ok. 68 tys. zł).
-
Policja sprawdzi stare, dymiące diesle
Policjanci z Komendy Stołecznej Policji przeszkolili się z używania dymomierzy – urządzeń, które służą do badania poziomu emisji spalin. Nowe urządzenia mają pomóc w wyeliminowaniu z dróg starych, „kopcących” samochodów, które zatruwają powietrze. Auta niespełniające norm nie będą dopuszczone do ruchu.
Jak podaje stołeczna policja, w Wydziale Doskonalenia Zawodowego przeszkolono policyjnych instruktorów, którzy będą przyuczać do obsługi nowego sprzętu poszczególnych funkcjonariuszy.
– Zajęcia obejmowały przeprowadzanie pomiaru zadymienia spalin, eksploatację i zasady przechowywania dymomierza DS2 wraz ze stacją zasilającą i prowadzenie instruktażu w zakresie pomiarów i użytkowania sprzętu – mówi naczelnik wydziału doskonalenia zawodowego KSP insp. Sławomir Cisowski.
Kontrola dymiących aut
Zgodnie z obowiązującymi przepisami funkcjonariusze są zobowiązani do sprawdzania stanu technicznego kontrolowanych pojazdów. Kontroli podlega także to, czy auta nie naruszają wymagań ochrony środowiska.
– Względy ekologiczne wymusiły wprowadzenie kryterium granicznego zadymienia spalin dla pojazdów z silnikami o zapłonie samoczynnym, które nie może przekroczyć określonej w obowiązujących przepisach wartości. Samochody niespełniające wymaganego kryterium nie mogą być dopuszczone do ruchu drogowego – mówi insp. Cisowski.
Do tej pory takie kontrole zwykle odbywały się „na oko”. Dymomierze na wyposażeniu policjantów mają takie kontrole ułatwić i pomóc w wyeliminowaniu dymiących samochodów ze stołecznych ulic. Zapytaliśmy biuro prasowe KSP o to, ile takich urządzeń znajduje się obecnie na stanie i jaka jest skala kontroli dymiących silników. Na odpowiedź czekamy.
Kary za dym
Zgodnie z obowiązującym taryfikatorem mandatów, za jazdę nadmiernie dymiącym autem grozi do 300 złotych mandatu. Jeśli policjant stwierdzi, że auto narusza normy ochrony środowiska, ma obowiązek zatrzymać dowód rejestracyjny.
Co ważne, nie może wydać kierowcy pokwitowania, które upoważnia do jazdy przez określony czas, jak np. w przypadku braku ważnego przeglądu. Właściciel takiego auta, żeby móc dalej nim jeździć, musi usunąć usterkę i wykonać badanie w odpowiedniej stacji diagnostycznej. Ale samochód musi do niej dostarczyć na lawecie.
-
Ceny paliw w górę
Poniedziałek na rynkach ropy przyniósł spore wzrosty. Amerykańska administracja rozważa szereg rozwiązań w celu zahamowania podwyżek cen benzyny. W Polsce wskaźniki na dystrybutorach mogą w najbliższym czasie mocno przebić 6 zł.
- Poniedziałek przyniósł podwyżki cen na rynku ropy
- Według szacunków e-petrolu ceny podstawowej benzyny na stacjach w Polsce w tym tygodniu mogą wynieść 5,98-6,14 zł
- Rekordowe stawki notują też Amerykanie, tamtejsza administracja rozważa sięgnięcie po rezerwy
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Średnia cena oleju napędowego na stacjach benzynowych w Polsce sięgnęła na koniec minionego tygodnia 6 zł – wynika z danych Biura Maklerskiego Reflex. Średnia cena benzyny 95 wyniosła 5,99 zł. Cena diesla zbliżała się do poziomu 6 zł bardzo powoli, przez kilka ostatnich tygodni – z jednej strony wyraźnie drożała ropa naftowa, a więc koszty produkcji paliwa oraz ich ceny hurtowe, a z drugiej strony stacje benzynowe często znacząco obniżały swoją marżę detaliczną, aby utrzymać cenę poniżej 6 zł. W ten sposób nie da się jednak zachowywać bez końca.
Według piątkowych prognoz e-petrolu w tygodniu 8-14 listopada powinniśmy się spodziewać dalszych wzrostów. Jak czytamy, ceny Pb95 szacowane są na 5,98-6,14 zł, olej napędowy ma kosztować 5,99-6,17 zł, a LPG 3,15-3,23 zł.
W poniedziałek na antenie Polskiego Radia Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen, zapewniał, że koncern robi wszystko, aby optymalizować ceny paliw, a część ich wzrostu wziął na siebie.
Tymczasem jednak ropa znów zdrożała na światowych rynkach. Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na grudzień na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku kosztuje 82,21 USD, wyżej o 1,16 proc. Brent na ICE w Londynie w dostawach na styczeń jest wyceniana po 83,60 USD za baryłkę, wyżej o 1,04 proc.
USA chciały zwiększenia produkcji
W czwartek kraje zrzeszone w Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową i sojusznicy kartelu (OPEC+) uzgodnili, że utrzymają bez zmian plan zwiększenia wydobycia ropy o 400 tys. baryłek dziennie.
Arabia Saudyjska, jeden z głównych producentów w ramach OPEC+, i Rosja, zignorowały wezwania m.in. USA o zwiększenie produkcji, a Stany Zjednoczone liczyły na wzrost dostaw z OPEC+ nawet o 800 tys. b/d.
Amerykańska administracja rozważa tymczasem szereg rozwiązań do poradzenia sobie z wysokimi cenami ropy naftowej.
Sekretarz ds. energii USA Jennifer Granholm poinformowała w niedzielę, że administracja weźmie pod uwagę dane o cenach energii przygotowane przez Amerykańską Administrację Informacji Energetycznej, które pojawią się we wtorek, ponieważ rozważa środki mające na celu powstrzymanie wzrostów cen benzyny, w tym wykorzystanie ropy z rezerw.
– Myślę, że przyjrzymy się tej prognozie, która pojawi się we wtorek – powiedziała Granholm w programie CNN „State of the Union”.
Biden sięgnie po rezerwy?
Ceny benzyny w USA obecnie wzrosły do najwyższego poziomu od 2014 r., sygnalizując rosnące ryzyko polityczne dla Joe Bidena w obliczu przyspieszających wzrostów cen konsumpcyjnych i wąskich gardeł w dostawach.
Granholm wskazała, że rezerwy ropy są jednym z narzędzi, jakie ma do swojej dyspozycji prezydent USA i „na pewno na to patrzy”.
Eksperci wskazują, że prezydent USA Joe Biden dysponuje rzadko wykorzystywanym, ale potencjalnie potężnym narzędziem do uzupełnienia niedoborów ropy na rynkach lub zapobiegania szkodliwym dla amerykańskiej gospodarki skokom cen paliw – są to Strategiczne Rezerwy Ropy Naftowej.
Rezerwy ropy w USA, stworzone w następstwie arabskiego embarga na ropę w latach 70., jako krajowa sieć bezpieczeństwa energetycznego, są największymi na świecie zapasami ropy naftowej przechowywanej w głębokich i pilnie strzeżonych podziemnych jaskiniach solnych wzdłuż wybrzeża Zatoki Meksykańskiej.
Na 29 dzień października w rezerwach strategicznych ropy w USA znajdowało się 612,5 mln baryłek. To wystarczy, aby zastąpić ponad półroczny import netto ropy USA.
Strategiczne rezerwy wypełnione są obecnie w 86 proc. maksymalnej dozwolonej pojemności magazynowej, która wynosi 714 mln baryłek.
Przepisy z 1975 r. stanowią, że prezydent USA może uwolnić ropę ze strategicznych rezerw w przypadku „poważnej przerwy w dostawach energii, która zagraża bezpieczeństwu narodowemu USA lub gospodarce”.
Ograniczone uwolnienie rezerw – do 30 mln baryłek ropy – można zarządzić w przypadku „krajowego lub międzynarodowego niedoboru energii o znacznym zasięgu, lub czasie trwania”.
Stany Zjednoczone do tej pory sięgały po swoje rezerwy ropy tylko kilka razy.
W 1991 r. prezydent George HW Bush, podczas wojny w Zatoce Perskiej, uwolnił z rezerw 17 mln b ropy.
W 2005 r. prezydent George W.Bush sięgnął po 11 mln baryłek ropy z rezerw po przejściu w USA huraganu Katrina.
W 2011 r. prezydent Barack Obama uwolnił z rezerw 30 mln baryłek ropy w ramach wspólnych działań z innymi krajami, aby przeciwdziałać zakłóceniom dostaw surowca z Libii.
W 2017 r. Departament Energii USA (DoE) zezwolił na uwolnienie z rezerw 5 mln baryłek ropy dla rafinerii, po huraganie Harvey.